Facet przez cały film miał taki sam wyraz twarzy, normalnie nie pasował mi jak nie wiem co. Gdyby nie on dałbym gwiazdkę więcej.
Lubię Goslinga ale to prawda. Coś w jego mimice mi nie pasowało. Nie wiem co ale na dłuższą metę było drażliwe.
Na podstawie wszystkich które oglądałem. Zero ekspresji z jego strony. Nie wiem może chcę być taki jak Clint Eastwood. Clinta uwielbiam, ma w sobie 'to coś', a Goslinga po prostu nie trawie :)
To prawda, ma zaciąg na Clinta Eastwooda. W zasadzie Gosling to pasował tylko do Tytanów czy też Pamiętnika, aczkolwiek w którymś momencie też przeginał:) Drive pomijam bo jakoś ten film mi się nie podobał.
Świeżo po seansie. Zdecydowanie Ryan nie pasował do tej roli. Momentami wkurzającym jego uśmieszek nie , tak jakby na planie myślał o czymś innym cały czas. Próbował być takim Bradem Pittem...ale mu nie wyszło. Gdyby od początku grał tak jak w końcówce, był sobą to film byłby naprawdę dobry, A tak Ryan go spiepszył.
No cóż..świat idzie do przodu więc od dobrych aktorów wymaga się więcej. Dlatego od Goslinga po paru dobrych filmach wymagam więcej. Ale powiedzcie mi...skąd na FW tak wysoka ocena? Bo 7,8 to dla mnie już coś nieco więcej niż przeciętny, zwłaszcza przy 74k głosów....
jego postać była nudna - bardzo młody i bardzo zdolny adwokat, który nie pokazał ułamka swoich zdolności aż do ostatniej akcji filmu. dlatego też wymagana jest dobra gra aktorska, dla ubarwienia postaci, ale i tu rozczarowanie. podobnie: gdyby nie on dałabym gwiazdkę więcej;)
jak dla mnie to on był do tej roli po prostu za młody. asystent prokuratora powinien być przynajmniej parę lat starszy. mogli zaangażować kogoś innego np Matta Damona ?
Jestem właśnie po seansie i mam takie same spostrzeżenia odnośnie jego gry. Właściwie może nawet nie tyle jego gra aktorska mi przeszkadzała, co fakt, że wybrali zdecydowanie za młodego aktora do odegrania roli adwokata. Gosling wyglądał w tym filmie jak nastolatek, z dresiarzem mi się kojarzył.
Wiek właśnie pasował tu idealnie: był bardzo naiwny w swoich działaniach, tak jak powtarzali mu wszyscy wokół.
Ryan Gosling jest specyficznym aktorem. Albo się go uwielbia albo nie znosi. Rola w "Słabym punkcie" jeszcze mnie tak bardzo nie denerwowała ale w "Tylko Bóg wybacza" do szału doprowadzić może fakt, że przez półtorej godziny powiedział może ze 4 zdania. W Drive już był bardziej wygadany, budował nawet zdania wielokrotnie złożone. Podobnie małomówny jest w Drugim obliczu, Wszystko co dobre, Zostań... Ogólnie w większości filmów grane przez niego osoby zbyt rozmowne i wylewne nie są.
Ja bardzo się do niego przekonałam, wcześniej mnie denerwował, teraz wręcz zaczynam go lubić.
Mam wrażenie, że zawsze wygląda tak samo :/ tylko w "Pamiętniku" taka gra aktorska mu pasowała, teraz nie wygląda to zbyt fajnie. Przejadło mi się.
Mnie potwornie przeszkadzał Gosling. Na tyle, że nie potrafiłam całkowicie wczuć się w film i nie potrafię go teraz ocenić. A szkoda pomysł, scenariusz i realizacja były na wysokim poziomie.
Mnie Gosling nie przeszkadzał, mógłby się do mnie wprowadzić i też by mi nie przeszkadzał.
Nie tylko Tobie. Gosling jest słabym aktorem i tak jak Affleck zawsze gra tym samym wyrazem twarzy...
Tyle lat już minęło, a komentarz wciąż aktualny. Tyle lat na scenie, a dalej nie nauczył się grać. Najbardziej przereklamowany aktor jakiego było nam doświadczyć, swoją obecnościa psuje dobre filmy.