Można ogl dziesiątki razy i się dobrze bawić i zrelaksować. Pozytywnie .
Film całkiem dobry, właśnie odświeżyłem sobie go po latach, zapewne już któryś raz w HD, bo wydaje mi się, że już wcześniej widziałem jakiś czas temu w TV.
Pierwszy raz film widziałem dawno temu, zapewne jesienią 2005, na komputerku żony u teściów oglądaliśmy na nim, już wtedy starym rzęchu z 2001 roku, wiele ciekawych i teraz klasycznych filmów, a była to era DivX-a, sam jej środek podejrzewam nawet. Film całkiem miło się ogląda, nie pamiętam jak wcześniej, ale już mnie nie rażą brak realizmu i jakieś drobne idiotyzmy, film trzeba traktować jako fikcję dla rozrywki w czystej postaci i niejako pewien pastisz.
Brad był jeszcze młody, miał bujną czuprynę, Angie nie miała wtedy jeszcze problemów zdrowotnych i w pełni miała czym 'oddychać' ;) Złote lata tej pary miały dopiero nadejść, czego chcieć więcej?
Polecam, dobra rozrywka, a po latach i to prawie 14-tu dalej się podoba.
Ten film to swietna metafora związku małżeńskiego. Relacje między bohaterami i chemia między nimi to główne plusy. Te teksty kiedy sobie docinają są genialne
"Strzelasz równie kiepsko co gotujesz" ;D
Jedna ze scen, które mnie się najbardziej podobają, to gdy on przedzierając się przez sztachety w płotku przypadkowo wypalił w w szybę Merola i ta jego pełna skruchy mina, gdy próbuje jej tłumaczyć, że to był tylko 'wypadek', a ona zgarnia go na maskę niezbyt wierząc w te opowieści i wtedy dopiero robi się poważnie... zła! ;D
No własnie i przecież o to przede wszystkim w takich filmach chodzi , czysta niczym nie skrepowana rozrywka (plus szczypta krytyki/sarkazmu na nowoczesne pary małżeńskie zamknięte w tych ich pseudo-wysublimowany podmiejskich rezydencjach)